Kraj wojaka Szwejka, krecika i skalnych miast, czyli życie i praca w Czechach oczami Angeliki

wpis w: Dookoła Pracy | 37

       W tym tygodniu, przenosimy się do lubianych przez nas Czech. Naszą rozmówczynią jest Agelika Grochowska – miłośniczka podróży autostopem, autorka strony „Calineczkowy blog”. To silna kobieta, która każdego dnia stawia czoła wyzwaniom, które przynosi życie. Zawodowo, przykład osoby, która nie boi się zmian: zaczynała od pracy na produkcji, była przedszkolanką, a obecnie pracuje w firmie zajmującej się sprzedażą artykułów dla dzieci. Jak sama mówi: „miałam tyle szczęścia, że póki co nigdy pracy w Czechach jakoś specjalnie nie szukałam – to zawsze ona znajdowała mnie”. Opowiada nam, dlaczego Czesi nie przepadają za Polakami, dlaczego w Czechach powinno się chorować więcej niż 3 dni, bądź wcale i o tym, że opieka medyczna bardziej przypomina pobyt w luksusowych hotelach, niż w szpitalu w Polsce.


Decyzja i początki przygody w Czechach.

  1. Angeliko, każda historia ma swój początek. Skąd zatem decyzja o emigracji do Czech i dlaczego akurat ten kraj?

Odkąd pamiętam miałam duszę podróżnika… Choć może to złe określenie – po prostu nie umiałam długo siedzieć w jednym miejscu. Dużo jeździłam, poznawałam świat. Objechałam autostopem prawie całą Europę – zatrzymywałam się w szczególnie urokliwych miejscach, trochę pracowałam sezonowo, potem znów w drogę… Tak minęły mi czasy studenckie.
Podczas tych moich podróży ciągle ciągnęło mnie do naszych czeskich sąsiadów. Sama nie wiem dlaczego, ale to miejsce, mimo że widziałam tak wiele innych odległych, bardzo mnie zauroczyło i mi się spodobało. Było częstym celem moich wycieczek. Czasem choć na jeden dzień odwiedzałam Czeską Republikę. Rano na stopa, wieczorem powrót. Pewnego dnia stwierdziłam, że chciałabym tu zamieszkać. Plany były takie, że na okres wakacji znajdę pracę, pomieszkam w Czechach 2-3 miesiące i zobaczę, czy na co dzień też będą miały w sobie to „coś”. Chyba miały – jestem tu już prawie 7 lat. 🙂

2. Czy łatwo było się zaaklimatyzować w nowym kraju? Co Cię najbardziej zaskoczyło?
Było mi bardzo łatwo się zaaklimatyzować, ale myślę, że z powodów, o których wspominałam wyżej… Poza tym Czesi to nasi bliscy sąsiedzi. Ta kultura z pewnością nie różni się aż tak bardzo od naszej. Najbardziej zaskoczyło mnie i równocześnie bardzo spodobało mi się to, że mieszkańcy Czech mają na wszystko czas i i nigdzie się nie spieszą.

3. Czy Czesi są otwarci na imigrantów z Polski? Czy jest to popularny kierunek wyjazdów Polaków na stałe?
Czesi nie za bardzo przepadają za Polakami. Często się z nich naśmiewają, są uprzedzeni zarówno do Polaków jak i polskich produktów… Dlatego początki mogą być trudne i szybko można się zrazić. Jest to związane z tym, że oni tak na prawdę nas nie znają. Wiedzą o nas tylko tyle ile usłyszeli z opowiadań, czy dowcipów. Przy bliższym poznaniu nie mam już problemu z komunikacją…
Co do popularności migracji do Czech – jest tutaj dość sporo naszych rodaków. Najwięcej w Pradze, w mniejszych miastach już mniej.. Istnieje nawet stowarzyszenie skupiające polskich rodziców w Czechach, polska szkoła i polska biblioteka.

Praca. Warunki zatrudnienia.

4. Jesteś przedszkolanką. Opowiedz nam proszę, jak wyglądało poszukiwanie pracy. Czy w jakikolwiek sposób różni się to od metod szukania pracy w Polsce?
Kiedy rozmawiałyśmy pierwszy raz, byłam przedszkolanką – teraz jestem na etapie zmiany pracy… 🙂
Poszukiwanie pracy w moim przypadku nie było trudne. Pierwszą pracę w Czechach znalazłam jeszcze w Polsce przez internet. Była to praca w wielkiej fabryce, na tak zwanej lince. Nie szukałam czegoś wygórowanego, nie znałam języka, a praca miała być tylko na wakacje. Zostałam w tej firmie dłużej, stopniowo polepszając swoją pozycję. Potem przyszedł okres mojego urlopu macierzyńskiego i wyłączyłam się z życia zawodowego. Zajęłam się swoim blogiem… Gdy przyszedł moment, że moja córka musiała iść do przedszkola długo zastanawiałam się co dalej. Córka poszła do przedszkola prywatnego. Po kilku miesiącach od jej zapisu tam, zwolniła się jedna z przedszkolanek, a dyrektorka z dnia na dzień musiała kogoś znaleźć… Zaproponowała tę posadę mnie, choć do dzisiaj zastanawiam się dlaczego. Uargumentowała to tym, że widzi mój dobry kontakt z dziećmi i wie, że się nadam. Na początku trochę się stresowałam – wiadomo, znam język czeski, ale perfekcyjnie na pewno w tym języku nie mówię. W dodatku praca z dziećmi, to olbrzymia odpowiedzialność… No i nie do końca chciałam jeszcze wracać do pracy. Miałam w planach skupić się na blogu i jego rozwoju. Stwierdziłam jednak, że skoro nadarzyła się taka okazja, to dlaczego nie skorzystać… Pracowałam w przedszkolu rok. Poznałam w tym okresie wielu ludzi. Dostałam dodatkową pracę – czasami „po przedszkolu” pilnowałam jedną dziewczynkę, która do niego uczęszczała. Z czasem, zaprzyjaźniłam się z jej rodzicami i tak po nitce do kłębka okazało się, że posiadają hurtownie i sklep z artykułami dla dzieci. Sprowadzają wiele towarów z Polski i poszukują do biura kogoś ze znajomością tego właśnie języka… Tym oto sposobem jestem na etapie zmiany pracy.
Podsumowując, miałam tyle szczęścia, że póki co nigdy pracy w Czechach jakoś specjalnie nie szukałam – to zawsze ona znajdowała mnie.

5. Jak wygląda Twój typowy dzień pracy? Co jest największym wyzwaniem, a co daje największą satysfakcję?
Aktualnie pracuję od 8 do 16. Mój dzień polega głównie na pracy przed komputerem – szukam nowych klientów z Polski, wysyłam oferty, wykonuję telefony. Czasami spotykam się z klientami z Polski u nas w firmie. Oprócz tego, prowadzę profil na facebook-u i sklep internetowy sklepu – takie „ogarnianie social mediów” potocznie mówiąc… Ale znam to przecież dobrze, bo skupiam się na tym również w przypadku mojego bloga, więc to coś co lubię robić i co daje mi dużo radości… A co daje mi satysfakcję? Wszystko! Lubię swoją pracę… A najbardziej cieszę się, kiedy uda mi się wykazać. Zwłaszcza wtedy, kiedy nikt inny nie potrafi. Mam tu na myśli zadania, które mogę wykonać tylko ze znajomością języka polskiego… Daje mi to poczucie tego, że jestem w jakimś małym stopniu niezastąpiona. 😉

6. A godziny pracy? W Polsce, pełny etat to ustawowo 8 godzin dziennie, 40 godzin tygodniowo, jak wygląda to w Czechach?
Tutaj wygląda to podobnie… Choć w pracy jest się 8,5h – podczas dnia pracy jest pół godzinna przerwa niewliczana do godzin pracy. Oczywiście nie we wszystkich firmach to obowiązuje. W naszej małej społeczności najczęściej na kawę, czy obiad możemy pozwolić sobie nie odrywając się od pracy, więc mogę być w biurze 8h… Jednak w dużych fabrykach, gdzie na przerwy chodzi się planowo jest zawsze pół godzinna przerwa nie wliczana do godzin pracy i jedna przerwa 15minutowa, ale ta jest już wliczona.

7. Urlopy. Do ilu dni urlopu wypoczynkowego rocznie uprawniony jest pracownik? I oczywiście, co w przypadku choroby? Można wówczas skorzystać ze znanego nam L4?
Jeśli chodzi o urlop, to wygląda to tak samo jak w Polsce. Na L4 również można iść. Wygląda to tak, że pierwsze 3 dni L4 są bezpłatne, a za kolejne dostajemy 70% wynagrodzenia... Dlatego lepiej nie chorować w ogóle, a jeśli już, to dłużej niż 3 dni. 😉 Można też brać opiekę na chore dziecko – tutaj nie ma limitu, jeśli dziecko jest poważnie chore, a lekarz wypisze nam odpowiedni papiery, możemy być z nim w domu na opiece. Ta jest płatna 90% wynagrodzenia. Jeden warunek jest taki, że po 9 dniach opieki, na jeden dzień musimy przyjść do pracy, a potem znów możemy wziąć 9 dni opieki…

8. Czy pracodawcy w jakikolwiek sposób wspierają rodziny z dziećmi? Istnieją jakieś dofinansowania/bony świąteczne dla dzieci?
To już jest zależne od pracodawcy. Niektórzy dają bony, czy paczki na święta, inni nie – chyba jak w Polsce… Jednak osłony socjalne w Czechach są dużo wyższe... Płatny urlop macierzyński trwa od 2 do 4 lat – tutaj rodzic sam może wybrać jak długo chce być w domu. Oczywiście ilość miesięcznego wynagrodzenia jest uwarunkowana długością urlopu macierzyńskiego jaki wybraliśmy… Myślę, że to super opcja. Ja na urlopie macierzyńskim byłam 3 lata.

 Życie w Czechach. Złote rady.

  1. Podczas naszej pierwszej rozmowy, wspomniałaś, że Twoja córeczka jest niepełnosprawna i że w Czechach istnieje dużo form wsparcia dla rodzin w takiej sytuacji. Jak państwo pomaga w tym zakresie?

Przede wszystkim służba zdrowia jest tutaj dużo lepiej rozwinięta niż w Polsce. Mieliśmy tutaj kompleksową opiekę, o nic nie musieliśmy się martwić. Pierwszy rok  życia córki prawie cały spędziłam z nią w szpitalu. Miałyśmy swoją salę, z telewizorem, xboxem, odtwarzaczem dvd. Miałam szpitalnego laptopa z dostępem do internetu. Codziennie wybierałam sobie z długiego menu, co chcę dostać na obiad… Pod tym względem nie ma porównania… W dodatku większość leków dla córki dostaję za darmo, albo z dużym dofinansowaniem. Państwo zwraca mi również pieniądze za dojazdy do szpitala na kontrole. No i są różne fundacje, które pomagają niepełnosprawnym dzieciom. Nie trzeba robić zbiórek pieniędzy, czy prosić o 1%.

  1. Nie sposób nie zapytać o standard życia w Czechach. Zbliżony do tego, co w Polsce, czy jednak są istotne różnice?

Jeśli chodzi o standard życia to oczywiście wszystko jest zależne od tego jaką mamy pracę, czy mieszkamy w dużym mieście, czy małym miasteczku, jak my… Ale biorąc pod uwagę wszystkie pomoce socjalne oraz zarobki i porównując koszty utrzymania, moim zdaniem w Czechach żyje się lepiej.

  1. Czy rozważacie powrót do Polski? Na jak długo Czechy?

Nie rozważam powrotu do Polski w ogóle. Dwa lata temu kupiliśmy tutaj swoje mieszkanie… Wprawdzie na hipotekę, ale mamy już swój kąt. 🙂

  1. Co byś zasugerowała osobom, które planują emigrować do Czech? Jakieś złote rady?

Przede wszystkim dużo poczucia humoru i cierpliwości. Czechy da się lubić. 🙂