Pomysł na siebie, pomysł na życie. Odcinek 6: Rezydent-Pilot

wpis w: Dookoła Pracy | 57

Kapryśna i zmienna pogoda w Polsce już Ci doskwiera? Chciałbyś przenieść się do kraju, w którym słońce rozpieszcza niemal przez cały rok? Pomyśl o pracy Rezydenta w swoim wymarzonym kraju. Plaża, drinki z palemką, kąpiele słoneczne oraz poznawanie nowych zakątków świata – czy to są Twoje pierwsze skojarzenia z pracą Pilota/Rezydenta? Przez aż tak różowe okulary spoglądać nie będziemy. Zobacz natomiast, jak faktycznie wygląda praca Rezydenta i czym różni się od zawodu Pilota. Być może to będzie coś, co Ciebie zaintryguje? W kolejnym odcinku serii „Pomysł na siebie. Pomysł na życie” dyskutujemy z Michałem Cizio z bloga Find myself o pracy Rezydenta i Pilota. Czas na wakacyjne klimaty! 🙂


W tym artykule uzyskasz odpowiedzi na następujące pytania:

  1. Czym różni się praca pilota wycieczek od pracy rezydenta?
  2. Skąd u Michała zamiłowanie do podróży i pomysł, aby zajmować się tym zawodowo?
  3. Czy studia z turystyki są niezbędne, aby zostać pilotem lub rezydentem? Czy są specjalne uprawnienia, które trzeba zdobyć? I druga kwestia: jakie umiejętności przydają się w tym zawodzie?
  4. Jakie języki obce warto znać i na jakie jest największe zapotrzebowanie wśród pilotów i rezydentów?
  5. W jakim kraju Michał chciałby odbyć rezydenturę i dlaczego?
  6. Najśmieszniejsza sytuacji z życia rezydenta, która przydarzyła się Michałowi w pracy?
  7. Historią z życia wzięta, która była dla Michała największym wyzwaniem.
  8.  Typowy dzień pracy Pilota-Rezydenta? I czy można w ogóle mówić o czymś takim jak typowy dzień w tego rodzaju pracy?
  9. A jak wygląda kwesta zarobków? Czy są zależne od kraju rezydentury i wówczas jest to zmienne w zależności od miejsca w którym się przebywa?
  10. Jak często zmienia się miejsce rezydentury? I od czego jest to zależne?
  11. Praca pilota i rezydenta kojarzą się z dużą liczbą wyjazdów, podróży, co z jednej strony jest wyjątkowo różnorodne, a z drugiej może kojarzyć się z brakiem czasu dla rodziny, gdyż człowiek jest non stop poza domem?Czy jest to praca na całe życie?
  12. A kto powinien odpuścić sobie taką pracę?


Jest tak naprawdę niewiele różnic i wielu Pilotów wycieczek bardzo często bywa też od razu Rezydentami. Bardzo często te pojęcia są mylone z Przewodnikiem turystycznym. Postaram się więc wytłumaczyć, na czym polegają różnice między tymi zawodami.
Pilot wycieczek od początku trwania imprezy turystycznej (np. wycieczki autokarowej) sprawuje opiekę w imieniu jej organizatora nad jej uczestnikami, dba o właściwy przebieg jej programu. Głównym zadaniem jest dopilnowanie, by turyści bezpiecznie i w komfortowych warunkach odbyli podróż do miejsca docelowego, a tam dba o właściwe zakwaterowanie, wyżywienie oraz realizację wszystkich punktów wycieczki. Musi dopilnować całokształtu takiego wyjazdu, ale nie oprowadza po trasach turystycznych, gdyż na wiele z nich trzeba mieć specjalne uprawnienia, zdobywane podczas odpowiednich szkoleń i kursów.
Od tego są właśnie Przewodnicy turystyczni, których praca regulowana jest prawnie w wielu krajach. Specjalizują się oni w danym regionie, mieście lub po prostu muzeum czy stanowisku archeologicznym. Posiadają ogromną wiedzę na temat miejsc, w których się specjalizują.
Pilot wycieczek bardzo często przybywając na miejsce oddaje pod opiekę swoich turystów Rezydentowi. Tak było na przykład bardzo często w moim przypadku, kiedy to wyjeżdżałem z grupą z Polski do Bułgarii, a na miejscu oddawałem ich Rezydentowi pod opiekę. Pomagałem mu oczywiście w podstawowych zajęciach podczas kwaterowania itd., ale główne zadania przejmował wtedy Rezydent. Ja w tym czasie zabierałem inną grupę i transferowałem ją do Polski. To jest właśnie zasadnicza różnica, gdyż Rezydent jest zawsze na miejscu docelowym. On opiekuje się nie tylko takimi turystami, którzy przyjeżdżają na zorganizowaną wycieczkę wspólnie z Pilotem, ale ma przede wszystkim pod opieką też tych, którzy wykupili wakacje w danym kraju, regionie, wyspie u konkretnego touroperatora. Jest on łącznikiem pomiędzy turystami i biurem podróży, w którym wykupili wakacje i dba o to, by te wakacje przebiegały bezpiecznie, bezproblemowo, zgodnie z umową, a turyści wrócili z nich zadowoleni.
Podsumowując, zasadniczą różnicą pomiędzy pracą Rezydenta i Pilota wycieczek jest to, że Rezydent jest już na miejscu docelowym i tam dba o prawidłowy przebieg wakacji turystów przybywających do danego kraju, a Pilot wycieczek jest z grupą od momentu startu wycieczki do jej zakończenia.


Zamiłowanie do podróży kiełkowało we mnie od baaardzo dawna. Zaczytywałem się w książkach typu „Tomek w Krainie Kangurów” czy powieściach Juliusza Verne’a. Pamiętam jak za dzieciaka wspólnie z moim przyjacielem siedzieliśmy przed jego ogromnym ilustrowanym atlasem, zadawaliśmy sobie pytanie np. gdzie i ile lat będę mieszkał, po czym rzucaliśmy kostką na ten atlas. Wtedy ona padała na dany kraj i wiedzieliśmy, że tam kiedyś trafimy i spędzimy kilka lat. Ja najwyraźniej tę zabawę wziąłem sobie za bardzo do serca. Przedszkole opuszczałem już ze znajomością wszystkich stolic europejskich, najwyższych szczytów na danych kontynentach, czy największych rzek.
Potem geografia była dla mnie najciekawszym przedmiotem na poszczególnych etapach mojej edukacji, aż w końcu wylądowałem na Turystyce i Rekreacji. Tam poznałem świetnych ludzi, wyjechałem na Erasmusa. Miałem więcej możliwości do podróżowania, ale i zacząłem dążyć do tego, by pracować w zawodzie związanym z podróżami. Zrobiłem kurs Pilota wycieczek, zaczęły się pierwsze wyjazdy i potem już poszło gładko. Turystyka wciąga bardzo i jeżeli ktoś przez chwilę marzył o tym, by mieszkać w innych krajach, podróżować, czy odkrywać nowe kultury, to może bardzo szybko być przez nią wciągniętym.


Od 2014 zawód Pilota wycieczek jest zawodem „uwolnionym”, czyli może go wykonywać praktycznie każdy. Nie trzeba kończyć kursów, szkoleń, czy tym bardziej studiów z turystyki. Mało tego, znam tylko kilka osób z mojego rocznika, które ukończyły ze mną studia i pracują w turystyce. Te studia praktycznie w żaden sposób nie przygotowują do pracy Pilota wycieczek, czy Rezydenta. Kiedy natomiast ja studiowałem, to musiałem zrobić kurs Pilota wycieczek i podejść do państwowego egzaminu, by zdobyć legitymację. Uważam, że było to dobre, gdyż podczas takich kursów o wiele więcej nauczysz się o pracy Pilota i możesz wtedy podjąć już decyzję czy na pewno chcesz to robić, bo zdecydowanie nie każdy się do tego nadaje.
Musisz posiadać wachlarz najróżniejszych cech charakteru i umiejętności. Najważniejsze to odporność na stres, elastyczność, dobra organizacja pracy i przebojowość. Wiele z umiejętności można w sobie wypracować, przez to najwięksi touroperatorzy organizują swoje kursy i szkolenia, przygotowujące do pracy Rezydenta. Jednak wiele cech charakteru musisz mieć już w sobie, gdyż nie da się ich wyrobić. Np. osoby leniwe i liczące na łatwy zarobek w tej pracy, mogą od razu dać sobie spokój, gdyż praca rezydenta to harówka od rana do nocy. Zresztą pisałem też o tym na swoim blogu, w tym tekście.



Najważniejszy jest angielski. Chociaż bardzo przydaje się też niemiecki. Jeśli chcesz pracować dla największych zagranicznych touroperatorów jak TUI i Neckermann, to właśnie tam szukają ludzi, którzy biegle porozumiewają się w tych językach. Zdecydowanie przydaje się też znajomość języka lokalnego danej destynacji. Np. teraz jest bardzo duży bum turystów na Grecję, więc grecki fajnie by było znać. Dawniej, kiedy Tunezja czy Egipt były naszymi głównymi kierunkami wakacyjnymi, to i znajomość arabskiego też była przydatna i podbijała Twoje szanse na pracę w tych krajach.
Znajomość lokalnego języka pomaga podczas rekrutacji w biurze, ale nie jest też wiodącą cechą, jaką powinieneś posiadać. Przydaje się też podczas Twojej pracy już na miejscu, bo zwłaszcza w tych mniej turystycznych destynacjach komunikacja z lokalnymi, którzy często słabo mówią po angielsku, może być utrudniona. Jeśli natomiast jesteś przewodnikiem turystycznym np. po Warszawie, to dobrze jest znać też więcej języków, by móc oprowadzać po mieście grupy z różnych krajów.


Od Erasmusa jestem zakochany w Portugalii i wracam tam coraz częściej. Myślę, że to jest kraj, gdzie chciałbym kiedyś pracować jako Rezydent. Mógłbym też w Hiszpanii, ale kontynentalnej, a nie na wyspach. Świetnie czuję się też na Krecie i tak naprawdę chyba wolę wyjeżdżać do danych miejsc już na wakacje niż do pracy, bo bardzo często masowa turystyka zabija ich piękno.


No właśnie z tymi sytuacjami jest o tyle dziwnie, że podczas mojej pracy przydarza się ich bardzo dużo. Zawsze sobie powtarzam, że będę o nich pamiętać, a kończy się sezon i o nich zapominam. Muszę je sobie w końcu zacząć spisywać, bo teraz muszę się nad tym pytaniem zastanowić dłużej niż przy innych.
Najczęściej śmieszne sytuacje, to jakieś śmieszne pytania od turystów podczas wycieczek. Jak np. „Czy w Grecji martwych ludzi grzebie się w ziemi, czy wyrzuca do morza?” Moich znajomych bardzo zawsze śmieszy historia pewnego turysty, który robił na recepcji po przyjeździe ogromną awanturę o pokój. Po jego przyjeździe do hotelu okazało się, że pokój nie jest nasłoneczniony i on woli spać na kanapie w lobby hotelowym. Problem polegał na tym, że przyjechał on po zachodzie słońca do hotelu i na dworze było już ciemno, więc żaden pokój nie był nasłoneczniony. Spędziłem z nim dobrą godzinę na recepcji tłumacząc mu to. Hotel był pełny i nie było już wolnych pokoi, żeby mu zmienić, ale obiecałem mu, że rano dostanie taki, jaki spełni jego oczekiwania. Nie zgadzał się, więc dałem sobie spokój i poszedłem do domu, a on został na tej kanapie. Rano okazało się, że jak poszedłem, to on udał się do pokoju i już nie zawracał głowy recepcjonistom. Rano zmieniliśmy mu pokój, a po wszystkim na koniec wyjazdu przeprosił mnie za swoje zachowanie.
Często też są nocne telefony od gości, którzy przyjeżdżają do hoteli po zmroku i potem pierwszy problem jaki jest, to że nie widzą morza, a wykupili pokój z Sea View. W takich sytuacjach najpierw pytam o nr pokoju. W trakcie sezonów poznaję już rozmieszczenie pokoi w hotelach na tyle, że wiem czy mają faktycznie widok na morze czy nie. Jak wiem, że ten pokój ma widok na morze, to po prostu proszę ich, by zadzwonili do mnie rano, jeśli się morze nie pojawi, bo ono na pewno będzie widoczne z okna, w momencie, gdy na zewnątrz będzie już jasno 😉



Przy tym pytaniu od razu przypomina mi się historia jednego turysty sprzed dwóch lat. Przyjechał on sam na dwutygodniowy pobyt na Krecie w samym środku sezonu, kiedy temperatury sięgają 35-40 stopni Celsjusza. Już wieczorem odebrałem telefon od koleżanki, która robiła serwis lotniskowy i witała nowych turystów, że przyleciał do mojego hotelu pewien pan, z którym będziemy mieć problem, gdyż wydał jej się podejrzany. Dziwnie się zachowywał, nie słuchał jej komunikatów i prawie zgubił się na lotnisku, idąc do autokaru (a to jest naprawdę prosta droga na tym lotnisku).
Jej przeczucia sprawdziły się już następnego dnia. Będąc na spotkaniu informacyjnym w innym hotelu dostałem kolejny telefon, że ten turysta dostał ataku padaczki w pokoju, zdemolował go i jedzie po niego karetka, bo był lekarz wezwany przez hotelarza i stwierdził, że musi on trafić do szpitala. Prośba od hotelarza, by przyjechać. Musiałem poprzesuwać resztę spotkań, poinformować o tym turystów. Udałem się na miejsce, gdzie okazało się po rozmowie z lekarzem, że turysta jest epileptykiem, cukrzykiem, ma problemy z tarczycą i całą reklamówkę lekarstw przy sobie. Musiałem go jednak przypilnować, by ich nie brał do momentu przyjazdu karetki. Było to o tyle trudne zadanie, że jak się potem okazało jest on od nich uzależniony i gdy tylko na chwilę odwracałem wzrok lub odchodziłem, by odebrać telefon, to zaraz biegł do szafki, by sobie nasypać garść tabletek i je spożyć. Musiałem wręcz wyrywać mu je z ręki. Gdy ostatecznie trafił do lekarza okazało się, że jest jeszcze chory na kilka chorób, a także ma problemy psychiczne. Po ściągnięciu historii medycznej z Polski okazało się, że dopiero co wyszedł z zakładu psychiatrycznego.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miał wykupionego od nas ubezpieczenia od chorób przewlekłych, tylko podstawowe. Więc nie mogliśmy go trzymać przez dwa tygodnie w szpitalu, bo by się nie wypłacił. Próbowaliśmy wysłać go wcześniej do Polski, ale był na tyle świadomy, że nie chciał na to wyrazić zgody. Po trzech dniach z racji braku gwarancji środków, lekarze zdecydowali się na jego wypuszczenie i mógł wrócić do hotelu, na co nie chciał się zgodzić hotelarz, gdyż bał się on zdrowie zarówno tego turysty, jak i innych.
Ostatecznie skończyło się na tym, że wrócił on do hotelu, a ja na przemian z Głównym Rezydentem jeździliśmy do niego, by go pilnować i spędzać z nim czas przez kolejne 10 dni. Byliśmy tam każdego dnia. Od rana do momentu aż szedł spać. Nie wspomnę o tym, że mieliśmy poza nim jeszcze ponad 200 turystów na głowę do opieki i masę innej pracy. Więc to były dwa tygodnie wyjęte z życia. Oczywiście próbowaliśmy się kontaktować z jego rodziną, gdyż miał żonę i córkę, ale nie odbierały telefonów zarówno od niego, jak i od nas.
Pan był całkowicie samotny, ale za to na wakacjach bawił się świetnie. Chodził na plażę, ale tylko w wyznaczonych przez nas godzinach, kiedy temperatura była niższa, bo przy największym upale znowu zaczynał się źle czuć. Brał nawet udział w wieczorze greckim, organizowanym przez hotelarza. Nigdy nie zapomnę miny managera hotelu, gdy zobaczył, jak ten pan tańczy „Zorbę” obok basenu hotelowego. Podczas naszych spotkań opowiadał nam o całym swoim życiu. Codziennie to samo. Wymagało to od nas dużo cierpliwości też, by go wysłuchiwać. To były wyjęte z życia dwa tygodnie. Na szczęście turysta wrócił szczęśliwie do kraju i nie miał więcej ataków podczas swego pobytu. Obiecał jednak, że wróci, bo bardzo mu się podobało…


Tak, można. Są dni, które są bardzo do siebie podobne i się powtarzają. Jak dzień operacyjny, który spędzasz na lotnisku witając nowych turystów, żegnając starych oraz na transferach pomiędzy lotniskiem i hotelami. Kolejny dzień to są spotkania informacyjne w hotelach, gdzie spotykasz się z nowymi turystami, opowiadasz im o hotelu, okolicy, jak mogą spędzić wakacje. Zgłaszają Ci wtedy problemy, kupują wycieczki, wynajmują samochody. Następnego dnia są dyżury w hotelach. To wszystko zależne jest od destynacji, ilości turystów przybywających do hoteli, ilości hoteli, które masz pod opieką, liczbę dni operacyjnych w tygodniu. Na Krecie na przykład są dwa dni operacyjne – niedziela i środa, więc te dni spędzamy na lotniskach. Poniedziałek i czwartek, to spotkania informacyjne. Wtorek, piątek dyżury. Jeszcze w międzyczasie trzeba rozliczyć się z lokalnym agentem ze sprzedanych wycieczek, przekazać pieniądze do biura, przygotować koperty powitalne z informacjami dla turystów, którzy mają przylecieć, powiadomić o godzinach wylotów, zaplanować transfery z hoteli na lotnisko.
Czasem Rezydenci też są Pilotami wycieczek fakultatywnych. Jako główny Rezydent muszę dodatkowo kontrolować pracę Rezydentów, Pilotów wycieczek fakultatywnych, animatorów hotelowych, pracujących dla biura, przygotowywać raporty miesięczne, dbać by rozliczenia odbywały się terminowo, by zamknąć cały miesiąc, żeby pracownicy mogli otrzymać pensję w terminie. Dodatkowo jeszcze przydarzają się sytuacje losowe (kradzieże, choroby czy złamania turystów, pobicia, śmierć), których może w sezonie być bardzo dużo, jeśli na danym kierunku masz około 1000 turystów tygodniowo. Więc tych zajęć jest naprawdę bardzo dużo i jak się zaczyna najwyższy sezon, to potem nagle budzisz się i nie zdajesz sobie sprawy, jak ten czas szybko zleciał.


Tak naprawdę wiele zależy od biura, ale obecnie większość polskich touroperatorów zapewnia podstawę i prowizję od sprzedaży wycieczek fakultatywnych oraz innych usług, jakie turyści mogą nabyć od Rezydenta już na miejscu. Wysokość prowizji jest zależna od biura, poszczególnych kierunków. Są takie destynacje, które cieszą się dużą popularnością wśród Rezydentów, gdyż przyjeżdżają tam turyści, którzy chcą poznawać to miejsce i zwiedzać, dzięki czemu Rezydent może zarobić więcej. Są to najczęściej nowo otwarte kierunki, kierunki egzotyczne, które Polacy mogą odkrywać, gdzie nie ma konkurencji w postaci innego polskiego biura lub polskiego biura lokalnego. Są tez kierunki takie, gdzie ciężko jest zarobić, gdyż nie za bardzo jest co zwiedzać, bo są tylko hotele all inclusive i na taki wyjazd turyści są nastawieni lub po prostu jest bardzo duża konkurencja lokalna.
Ogólnie jednak zarobki w dużej mierze zależą od podejścia Rezydenta. Bo jeśli jest to człowiek z pasją, jeżeli kocha to miejsce, w którym się znajduje w danej chwili, to potrafi on tą pasją zarazić też turystów, którzy przybywają w dane miejsce. Wtedy bardziej go doceniają i ufają, dzięki czemu kupują wycieczki u niego. Nie można nastawiać się w tej pracy tylko i wyłącznie na to, żeby jak najwięcej tych wycieczek sprzedać, bo klienci od razu wyczują, że Rezydenta nie interesuje nic poza tym.


To już jest zależne tak naprawdę od biura. U mnie przyjmuje się zasadę, że Rezydent powinien zmienić destynację po 3 sezonach, bo potem może być już „wypalony” danym miejscem. Zmiana miejsca pracy powoduje u niego pobudzenie do działania, chęć poznania nowego kierunku, rozwija chęć nauki o nim. Wyjątkiem są Rezydenci, którzy postanowili założyć swoje rodziny w danym kraju. Wtedy to nie jest jedynie ich miejsce pracy, ale także i życie prywatne.
Jeżeli Rezydent sprawdza się na danym kierunku i chce na niego wracać, to na ogół biura na to przystają. Znam takich, co po kilkanaście lat wracają do pracy w to samo miejsce, gdyż czują się tu dobrze i świetnie im się tu pracuje. A jak są wyniki, to po co to zmieniać.



Praca Rezydenta nie jest pracą na całe życie. Zdecydowanie nie jest to też dla kogoś, kto myśli o założeniu rodziny i spokojnym życiu. Ciekawy przypadek obserwujemy w niemieckich biurach, gdzie Rezydenci pracują z turystami z tego kraju. Wielu z nich jest w wieku przedemerytalnym. Głównie dlatego, że dzięki tej pracy mogą właśnie „dociągnąć” do emerytury, gdy na przykład brakuje im kilku lat, by ją dostać. Tam ten system pracy jest inny, gdyż taki Rezydent prowadzi tylko spotkania informacyjne i dyżury w hotelach. Nie ma telefonu, na który turyści mogą zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, gdyż jest numer alarmowy, który łączy z centralą i tam zgłaszane są wszelkie problemy. W związku z tym komfort pracy takiego Rezydenta jest znacznie wyższy, gdyż po odwiedzinach w hotelach ma on wieczór dla siebie i spokojną noc. Wie, że nie będzie niepokojony nocnymi telefonami.
Pracę Pilota wycieczek można natomiast wykonywać całe życie. Głównie dlatego, że Piloci wycieczek w głównej mierze mają założoną swoją działalność gospodarczą, więc pracują dla siebie. Sami mogą regulować częstotliwość swoich wyjazdów. Wiadomo, że w sezonie może być ich więcej, poza sezonem mniej i że trzeba jeszcze za coś przeżyć. Są jednak bardziej elastyczni, co sprzyja prowadzeniu tak zwanego „normalnego życia”. Najpiękniejsze w tej pracy jest jednak to, że cały czas się rozwijasz, zdobywasz wiedzę, doświadczenie. Dzięki czemu jest ona ciekawa. Poznajesz nowe kierunki, ludzi, kultury. Otwierasz się bardziej na świat. Zakochujesz się w nim. Robisz to, co lubisz, więc jesteś szczęśliwy. Po co więc przerywać robienie czegoś, co sprawia Ci przyjemność?


Przede wszystkim odpuścić powinny sobie osoby nastawione na łatwy zarobek przy jak najmniejszym nakładzie sił. Jeśli myślisz, że będziesz leżał na plaży, pił drinki i pracował tylko nad opalenizną, a kasa sama będzie wpływała na Twoje konto, to zrezygnuj. Nie ma sensu tracić czasu. Najważniejsza jest pasja, ale to chyba jak w każdym zawodzie. Jeśli nie ma się pasji, to praca nie da Ci przyjemności. A myślę, że właśnie praca głównie powinna dawać przyjemność, a dopiero potem pieniądze.


W tej serii ukazały się również:

Pomysł na siebie, pomysł na życie. Odcinek 1 – Programista
Pomysł na siebie, pomysł na życie. Odcinek 2 – Tłumacz konsekutywny i symultaniczny
Pomysł na siebie, pomysł na życie. Odcinek 3 – Psycholog sportu
Pomysł na siebie, pomysł na życie. Odcinek 4 – Kierownik Projektów (Project Manager)
Pomysł na siebie, pomysł na życie. Odcinek 5 – Konstruktor mechanik