Pomysł na siebie. Pomysł na życie. Odcinek 13: Wulkanolog

wpis w: Dookoła Pracy | 25

„Chcieliśmy pozbierać jak najwięcej próbek skał do późniejszej analizy chemicznej, żeby odtworzyć historię geologiczną wyspy. Chodziło nam głównie o historię silnych erupcji eksplozywnych. Przy okazji, zajmowaliśmy się konserwacją sprzętu znajdującego się już na wyspie. To była niezwykła przygoda! 6 tygodni jedliśmy tuńczyka z puszki i przedzieraliśmy się z maczetą przez busz” – tak o jednej z wypraw badawczych opowiada Magda Chmura – wulkanolog z pasją i ogromną wiedzą o wulkanach, którą dzieli się na łamach bloga Wulkanolog w podróży. Badania prowadziła do tej pory w Grecji (Santorini), Meksyku (Colima, Ceboruco, Isla Socorro) i Gwatemali (Santa Maria). Od 19 lutego 2019 roku przemierza Azję (Nepal, Chiny), a ta wyprawa może przekształcić się w podróż dookoła świata. W tym odcinku cyklu „Pomysł na siebie. Pomysł na życie” wprowadzamy Was w tajniki zawodu Badacza Wulkanów.

 

W tym artykule uzyskasz odpowiedzi na następujące pytania:

  1. Magda, na swojej stronie internetowej piszesz, że jesteś Wulkanologiem. Zdradź proszę, kim tak naprawdę jest Wulkanolog?
  2. Skąd pomysł na taką drogę zawodową?
  3. Jak wygląda dzień z życia badacza wulkanów?
  4. Jakie są największe wyzwania, którym musi stawić czoła wulkanolog w codziennej pracy?
  5. Opowiedz proszę o najciekawszych badaniach dotyczących wulkanów, które ostatnio przeprowadziłaś
  6. Gdzie wulkanolog może szukać pracy?
  7. Wyobrażamy sobie, że jest to praca, którą wykonuje się w dużej mierze w terenie. Jak zatem zachować pewien balans i wśród licznych podróży mieć także czas na życie prywatne?
  8. Jakie studia należy ukończyć, aby zostać badaczem wulkanów? I jakie studia Ty ukończyłaś?
  9. Czy to jest praca na całe życie?
  10. Jakie cechy charakteru i kompetencje należy posiadać, aby zostać wulkanologiem i dla kogo nie jest to odpowiednia ścieżka?
  11. Złota rada Magdy dla osób, które chciałyby zostać badaczami wulkanów…

Wulkanolodzy zajmują się zagrożeniami wulkanicznymi, monitorowaniem aktywnych wulkanów, historią geologiczną regionów wulkanicznych oraz procesami zachodzącymi w komorach magmowych, czy kominach wulkanów. Tak naprawdę wulkanolog może zajmować się wieloma rzeczami, które są w jakiś sposób połączone z wulkanami – sejsmologią, chemią, petrologią, teledetekcją, geologią klasyczną, ocenianiem ryzyka, czy nawet antropologią, czy socjologią.

 

Wulkanami interesowałam się od dziecka i postanowiłam spróbować swoich sił w tym zawodzie. Uwielbiam też podróże i piesze wędrówki po górach, a wulkanologia zapewnia obie te rzeczy.

 

Wszystko zależy od tego gdzie się pracuje. Zdecydowana większość wulkanologów pracuje na uniwersytetach, w instytutach badawczych czy obserwatoriach. Praca wulkanologa na uniwersytecie nie różni się zbyt wiele od pracy innych profesorów – prowadzi wykłady, jeździ na konferencję, kilka razy do roku jedzie na prace terenowe, siedzi w laboratorium, często ma pod sobą jakiś doktorantów lub magistrów, których pracy przewodzi.

Trochę inaczej wygląda praca w obserwatorium wulkanologicznym. Mam za sobą kilkumiesięczny staż w Centrum Monitoringu Wulkanu Colima w Meksyku i tutaj praca skupiona jest stricte na jednym bądź na kilku wulkanach. Pracę zaczynaliśmy o 9 rano i każdy miał swoja konkretną sferę, którą się zajmował. Ja na przykład byłam odpowiedzialna za stworzenie map pokazujących zasięg różnych produktów wulkanicznych takich jak popiół, czy spływy piroklastyczne w przypadku erupcji o określonej sile. Zajmowałam się też analizą gazów wulkanicznych, sejsmologią i tworzeniem trójwymiarowych modeli termalnych krateru wulkanu Colima.

Jeżeli nie mamy w planach prac terenowych, to cały dzień można przesiedzieć w biurze przed komputerem. W teren jeździ się aby pobrać zdjęcia termalne, próbki wody ze źródeł przy wulkanie, czy dane dotyczące emisji siarki. Potem mogą też dojść różne projekty badawcze prowadzone z uniwersytetami na całym świecie, więc prace terenowe dostosowuje się do projektu w zależności od potrzeb. Tutaj już naprawdę można robić wiele rzeczy, wybrać się do krateru, żeby pobrać zdjęcia termalne, czy próbki skał, iść do starych wylewów lawy, czy spływów piroklastycznych po próbki. Ostatnio coraz popularniejsze są drony, ponieważ na podstawie ich ujęć można tworzyć trójwymiarowe modele dolin, którymi schodzą spływy piroklastyczne czy lahary. Po pobraniu próbek trzeba jeszcze przeprowadzić analizę, ale to jest już z reguły robione na uniwersytetach.

Człowiek jest bardzo często, zwłaszcza w terenie pozostawiony sam sobie. Często podczas prac terenowych wchodzimy do stref wyłączonych z użytkowania, bardzo blisko wulkanu. Również gdy wulkan jest aktywny, więc trzeba uważać. Oprócz tego, brzegi dolin wypełnionych spływami piroklastycznymi są bardzo często niestabilne i zawierają głazy dochodzące nawet do 2-3 metrów średnicy także trzeba być ostrożnym, gdy schodzi się na dno. Do tego sprzęt bardzo często nie działa lub jest przestarzały, więc usterki to norma. Rzadko kiedy wszystko idzie tak jak było zaplanowane, pogoda często psuje plany. Do tego dochodzą skomplikowane relacje z tubylcami, ponieważ grunty wokół wulkanów, to bardzo często tereny prywatne i wpuszczenie wulkanologów zależy od decyzji właściciela.

 

Niecały rok temu spędziłam 6 tygodni na wyspie Socorro w Meksyku, gdzie nie ma żadnej infrastruktury poza bazą Meksykańskiej Marynarki Wojennej. Żeby się tam dostać, musieliśmy płynąć 3 dni okrętem wojskowym, spaliśmy na pokładzie pod gołym niebem. Potem na wyspie, mieszkaliśmy w bazie wojskowej, gdzie mieliśmy swój własny domek, a gdy wychodziliśmy w teren, to spaliśmy w namiotach.

Chcieliśmy pozbierać jak najwięcej próbek skał do późniejszej analizy chemicznej, żeby odtworzyć historię geologiczną wyspy. Chodziło nam głównie o historię silnych erupcji eksplozywnych. Przy okazji, zajmowaliśmy się konserwacją sprzętu znajdującego się już na wyspie. To była niezwykła przygoda! 6 tygodni jedliśmy tuńczyka z puszki i przedzieraliśmy się z maczetą przez busz.

Zajmowałam się też gwatemalskim wulkanem Santa Maria, a konkretnie zachowaniem się gazów wulkanicznych podczas jego erupcji w roku 1902, która była trzecią największą erupcją XX wieku. Podczas zbierania próbek pumeksu, miałam okazje odwiedzić wioskę byłych guerillas. Oprócz tego sama wspinaczka na wulkan i obserwacja wybuchającego obok Santiaquito była niezwykłym doświadczeniem. Miałam też okazję odwiedzić wulkan Fuego i znajdujące się w wiosce Panimache obserwatorium wulkanologiczne. Gdy robiliśmy wieczorem grilla czuliśmy jak na głowy spada nam popiół, a okna w budynku trzęsły się od eksplozji.

 

Większość wulkanologów pracuje na uniwersytetach, w instytutach badawczych, czy obserwatoriach wulkanologicznych. Zdarzają się też tacy, który zatrudnieni są w agencjach ubezpieczeniowych, mediach, czy turystyce.

Wszystko zależy od tego, gdzie jest się zatrudnionym. Jeżeli pracuje się na uniwersytecie, to prace terenowe można wykonywać raz w roku przez 2-3 tygodnie, lub kilka razy do roku, w zależności od potrzeb i tego ile mamy aktualnie pieniędzy na badania. Dużo terenówki mamy tylko wtedy gdy jesteśmy na stałe zatrudnieni w obserwatorium.

W dużym skrócie wygląda to po prostu jak praca z dużą ilością wyjazdów w delegacje. Jeżeli rodzina mieszka z nami w mieście, w którym pracujemy, to w zasadzie praca wulkanologa nie wpływa jakoś znacząco na życie rodzinne. Inaczej jest, gdy rodzina mieszka gdzie indziej, lub w innym kraju. Wtedy jest tak jak z normalną emigracją. Do domu przyjeżdża się na święta lub kiedy akurat wypadnie wolne.

 

Studiowałam nauki o ziemi na uniwersytecie w Aberystwyth w Walii, a potem wulkanologię na uniwersytecie w Bristolu. Z reguły zaczyna się od jakichś studiów geologicznych, fizycznych lub chemicznych. Niektórzy przychodzą po geografii, czy informatyce. Magisterka może być z wulkanologii, ale też nie musi. Można studiować geofizykę, chemię lub jakiś inny kierunek ścisły, pokrewny naukom o ziemi. Dobrze jeżeli praca licencjacka i magisterska w jakiś sposób powiązana jest z badaniem wulkanów. Wtedy droga do wulkanologii powinna być otwarta nawet jeżeli magisterka jest z geologii, czy fizyki.

 

To zależy od człowieka i tego jakie ma cele. Wulkanologią zdecydowanie można zajmować się całe życie, tylko trzeba na to najpierw zapracować. Jeżeli nie wyrobimy sobie imienia, nie prowadzimy rzetelnych i dobrze dobranych badań, to raczej szybko odpadniemy w drodze do profesury. Tutaj trzeba umieć „trafić w dziesiątkę” i widzieć potencjał w badaniach popychających naukę, ale jednocześnie wypełniających luki w obecnej wiedzy. Obecnie bardzo wielu ludzi zajmuje się teledetekcją, odchodzi się raczej od geologii klasycznej.

Przede wszystkim trzeba się przygotować na długą edukację. Raczej nie dostanie się pracy na uczelni jeżeli nie ma się doktoratu. Wulkanologia, podobnie jak geologia jest nauką bardzo żmudną. Często w laboratorium spędza się długie godziny, trzeba wziąć pod uwagę szereg zmiennych i nieustannie się dokształcać, ale to akurat trzeba robić w każdym zawodzie. W pracach badawczych liczy się przede wszystkim nasza kreatywność i inwencja, ponieważ zawsze można na jakiś konkretny problem spojrzeć z innej perspektywy lub wypróbować nową technikę na wulkanach gdzie jeszcze nie było takich badań. Wszystko zależy od nas.

Prace w terenie bywają męczące także warto dbać o formę, być przygotowanym na wędrówki z plecakiem wypełnionym sprzętem, który na pewno będzie się psuł. Warto mieć doświadczenie w kierowaniu pojazdem w trudnym terenie, znać język angielski i hiszpański lub jakiś inny język używany w kraju gdzie występują wulkany. Trzeba też zdać sobie sprawę, że nie wszystko zawsze będzie szło po naszej myśli. Ziemie przy wulkanach, to bardzo często tereny prywatne, także nie zawsze wszędzie da się wjechać. Do tego dojdą też częste problemy z komunikacją lub sytuacją polityczną w regionie.

Zdecydowanie nie jest to zawód dla osoby, która chce się szybko dorobić, bo w wulkanologii raczej nie ma dużych pieniędzy. Trzeba być przygotowanym na mnóstwo niedogodności oraz niesprawiedliwego traktowania, zwłaszcza podczas pracy poza Europą. Po prostu musi to być nasza pasja, bo inaczej nie ma sensu się w ogóle za to brać.  

 

Jak najszybsza nauka matematyki, fizyki, chemii i informatyki, a zwłaszcza programowania to duży plus. Dobrze jest ogarniać takie programy jak ArcMap czy Matlab. Całki, funkcje, pochodne, termodynamika, chemia nieorganiczna, przekształcanie wzorów – to wszystko zdecydowanie pomoże, zwłaszcza na magisterce. Nie przejdzie się bez znajomości angielskiego. Hiszpański może być również bardzo pomocny.

No i dobrze jest też odpowiedzieć sobie na pytanie, co konkretnie chce się badać. Wulkanologia to wbrew pozorom bardzo obszerna dziedzina, która łączy w sobie bardzo wiele różnych nauk. Można zajmować się teledetekcją, statystyką, sejsmologią, badaniem gazów wulkanicznych, czy petrologią. Wszystko zależy od nas samych.

Dobrze jest chociaż na licencjacie znaleźć sobie jakąś pracę, żeby mieć pieniądze na wyjazdy terenowe, czy konferencje. Na początku niestety to my sami będziemy musieli inwestować w terenówki. Oczywiście można już na studiach starać się o granty, czy dofinansowanie od różnych towarzystw geologicznych, czy uniwersytetów jednak warto jest mieć alternatywne źródło dochodu. Przede wszystkim jednak nie ma co się bać i peszyć tylko eksplorować dostępne opcje.

 

 

Zobacz inne ciekawe ścieżki kariery na naszym blogu! Może znajdziesz coś dla siebie?